piątek, 10 marca 2017

Pociąg do pociągu...

Jadę sobie właśnie pociągiem do Krakowa i wspominam stare czasy, kiedy to jazda tym przybytkiem dobroci była prawdziwą katorgą. A dziś... Dziś to luksus - oczywiście, zależy, jaki pociąg się trafi, ale IC zmieniło tabor w znacznym stopniu i przykładowo na mojej trasie do królewskiego grodu jeżdżą same fajne składy. Jest szybciej, ciszej i wygodniej niż dawniej. Wprowadzono szereg udogodnień. Porównajmy sytuację - kiedyś i dziś.

IC - fakty.

2008 - 2015:  EP <-> KR

  1. W czasach podróży na studia i po studiach jeździły wagony z przedziałami klasy 2 po 8 miejsc w każdym przedziale. Miejsca były dość wąskie. Problematycznym dla niedużej kobiety było także włożenie bagażu na wysoko usytuowaną półkę, Niejednokrotnie zdarzyło mi się prosić podróżnych o pomoc we wtarganiu do góry ciężkiej, studenckiej walizki. Był to jakiś sposób na integrację z innymi, jednak żadna taka "nowa" znajomość nie przetrwała próby czasu - po wyjściu z pociągu nie miałam już styczności z tymi ludźmi.
  2. Czasem zdarzały się wagony po 6 osób (tzw. zdegradowana klasa 1). Fotele szersze, sprawa z półkami, jak w punkcie 1. 
  3. Wejście/wyjście z pociągu. To były dla mnie ciche dramaty. Wchodziło się przez bardzo wąskie drzwi do wagonu, co z wielką walizką było nie lada wyczynem. Najgorsze wspomnienia mam z wysiadaniem. Zawsze obawiałam się, że nie otworzę tych wspaniałych - a to zamarzniętych, a to zaciętych - drzwi, prowadzących na zewnątrz. Obawy były uzasadnione - przyjeżdżałam po ciemku, siły w rękach niestety mi brakuje. Szczęśliwie niemal zawsze znajdował się ktoś, kto jeszcze wysiadał wraz ze mną. Czasami były takie sytuacje, że pozostałe osoby także miały kłopot z otworzeniem drzwi, jednak nigdy nikt z nas nie pojechał na dalszą stację. Czarny humor PKP ;)
  4. Niedomykające się okna, rozszczelniające się lub chamsko opadające akurat wtedy, gdy bywało dość zimno... Zimą dodawały dreszczyku emocji (zachoruję po tej podróży czy nie?), latem sprawa wyglądała podobnie (wizyta u laryngologa, a może nie tym razem?).
  5. Przypadkowość miejsca, a raczej walka o miejsce. Studenci, jak to studenci - licznie jeździli do domu w piątki i licznie wracali do Krakowa w niedziele. Nie było czegoś takiego, jak rezerwacja miejsc, gdzie tam.. Kto pierwszy, ten lepszy. Czasem było to korzystne (gdy wsiadało się w Krakowie i udało się dopchnąć jako pierwsza do wejścia), ale wsiadając w trakcie podróży na jakiejś stacji, było koszmarne. Dzikie tłumy, brak gwarancji, że gdzieś usiądziesz sensownie.. Często trzeba było siedzieć pomiędzy ludźmi (w tych 8 osobówkach), półki były pozajmowane). Wsiadając w Piotrkowie T., nie było jeszcze tak źle. W Częstochowie to był szał! Wsiadały miliony - tryliony studenckiej braci, niejednokrotnie okupując wtedy korytarze, nawet toalety.
  6. Trudne powroty świąteczne. Kto nie przeżył, chyba nie zrozumie. Ogrom ludzi na dworcach na każdej stacji. Wielka przepychanka do wejścia. 20 min przed odjazdem każdy stał na żółtej linii i liczył, że pociąg podjedzie i że to jemu trafi się łatwe wejście. Często siedziało się  w korytarzu, na podłodze (choć ta sytuacja bardziej dotyczyła pociągu InterRegio, który był tańszy, bezprzedziałowy, moim zdaniem lepszy, mimo podobnych akcji, ale odszedł w  niepamięć kilka lat temu. A szkoda.)
  7. W toaletach często brakowało papieru. Sprawy naglące musiały być odbywane podczas podroży, nie na stacjach.
  8. Czas podróży: 4 - 4,5 godziny.

2015 - ... :     EP <-> KR

  1. Doczekałam się czasów, gdy każdy wagon podzielony jest na dwie numerowane części. Jest to tzw. wagon bez przedziałów. Znajdują się w nim miejsca po dwie osoby. Jedynie miejsca "przy większym stole" skupiają wokół siebie 4 osoby (ale to też zależy od wagonu).
  2. Fotele dość wygodne, wyprofilowane z wysokimi podgłówkami - można wypocząć. Każdy fotel wyposażony w podstawkę pod nogi, mini stoliczek na laptopa bądź książkę, czy papu. Do tego mamy przegródkę z siatki i fikuśny guzik ze znaczkiem wieszaka (na torebkę). Pod siedzeniami znajduje się mały kosz na śmieci (najwygodniej otwiera się go nogą), a także bezpośrednio pod naszymi fotelami umieszczono gniazdka z prądem. Dziś odkryłam, że w zależności od przydzielonego miejsca, dane gniazdko jest włączone. Przykładowo, mam miejsce nr 65, obok nikt nie siedzi. Pod moim miejscem zapalona jest kontrolka przy gniazdku, obok już nie. Sprytnie - takim trikiem załatwili mnie (nie mogę ładować jednocześnie kompa i telefonu).
  3. Przerwy między siedzeniami są spore. Można nawet pokusić się o wyprostowanie niezbyt długich nóg ;)
  4. Nad siedzeniami wiszą szklane półki. Mam nadzieję, że są ze szkła hartowanego. Ale nie czepiajmy się, dzięki temu widać czy są czyste, czy brudne; oraz nasz bagaż z innej perspektywy. Walizkę umieszcza się na nich dużo wygodniej, niż na tych dawnych. Dodatkowo, w każdym wagonie są dodatkowe regały na walizki, co dla mnie jest dużym atutem. Jeśli trafię na takie miejsce, nie muszę martwić się o zdjęcie walizki - regały są od ziemi do pewnego pułapu.
  5. WC. Czyste, zadbane. Obsługa dba na bieżąco o stan papieru toaletowego, ręczników. Dodatkowo, w toalecie mamy do dyspozycji kran z wodą, mydełko w płynie oraz reagującą na ruch suszarkę rąk. Wadą jest to, że pomieszczenia bywają dość ciasne i ograniczone (chyba, ze traficie na wagon 3 z WC w kształcie kapsuły, które jest ogromne - tam, to bajka). łatwo się też obsługuje funkcję spuszczania wody - przycisk "WC" świecący na zielono i wszystko jasne.
  6. Rezerwacja miejsc. Nawet podczas licznej populacji pasażerów mamy zagwarantowane miejsce siedzące. No, chyba, że komuś się dostanie miejsce typu "bez gwarancji miejsc siedzących", ale nie spotkałam się z takimi biletami od dawna. Na pewno nie w pociągach nowego typu. Zatem, nie ma już pasjonującej walki o miejsce. Każdy bierze, co ma dane.
  7. System rezerwacji miejsc online. Uwielbiam to. Już nie muszę być zdana na łaskę pani z okienka, wydającej mi bilet... Wchodzę na stronę internetową eIC, loguję się (jeśli nie macie konta, polecam założyć. Chwila moment, a ile dobrodziejstwa), wyszukuję połączenie z interesującymi mnie parametrami (np. połączenie bezpośrednie). Po wyborze godziny pociągu na dany dzień, można wskazać takie rzeczy, jak usytuowanie w wagonie (wybór: wagon bez przedziałów, miejsce przy większym stole, miejsce dla osoby niepełnosprawnej). Ostatnio odkryłam fajną funkcję - można wskazać ulubione miejsce - trzeba znać nr wagonu i nr miejsca. Jeśli jest wolne, dostaniemy je. :) To naprawdę super funkcja, jeśli poznaliśmy już trochę topografię wagonów.
    Moimi ulubieńcami są miejsca przy oknie. Szczególnie podoba mi się wagon nr 3 (pół wagonu to wagon barowy, a pół za zaszklonymi drzwiami to ten właściwy). Jest w nim tylko 8 miejsc siedzących, dzięki czemu mamy mniejszą styczność z innymi podróżnymi; jest tam też wspominana duża kapsuła WC. Miejsca przy większych stolikach kuszą - jest szeroko i tylko dla dwóch osób (z racji temu, że po drugiej stronie stołu znajduje się miejsce dla osoby niepełnosprawnej).
    Dziś jadę w wagonie 7, miejsce 65 i też mi się podoba. Blisko toaleta i regał na bagaż. Blisko do drzwi wyjściowych. Wieszak na kurtkę usytuowany przede mną, a nie nad moją głową (czego nie znoszę). Szerokie okno, brak miejsc po przeciwnej stronie. Lux.
  8. Miejsca rozpoczynające się liczbą parzystą mają wieszaki na ciuchy, znajdujące się przed nami, a za fotelem osoby siedzącej przed nami. Miejsca z liczbą nieparzystą na początku, mają te wieszaczki nad naszymi głowami, co jest denerwujące (kurtka zimowa zajmuje trochę miejsca, dodatkowo człowiek siedzi przekrzywiony). Niby są półki nad głowami, ale często nie grzeszą czystością.
  9. W pociągu jest ciszej niż dawniej. Ciepło, czystko. Klimatyzacja. Nad fotelami wiszą wyświetlacze z numerami miejsc. Co ciekawe, jeśli dane miejsce jest zarezerwowane, na wyświetlaczu pojawia się stosowna informacja o trasie podróży danej osoby. Jeżeli jej nie ma, znaczy to, że miejsce pozostanie wolne. Podoba mi się to rozwiązanie, przynajmniej wiem, co mnie czeka w podróży pod tym kątem.
  10. Skrócony czas podróży. Obecnie wynosi on 2,5 h na mojej trasie. Od jutra wchodzi nowy rozkład, czas podróży wydłuży się o 30min, co mnie nie cieszy (i po co ten przymusowy postój w Częstochowie aż pół godziny?!). Ale i tak jest dobrze. Autobus dalej jedzie 4h, jak jeździł. I tak nie ma co narzekać, grunt, że jest ten PKS - niestety przez lata ilość połączeń bezpośrednich (i to jeszcze sensownych), drastycznie zmalała i podróż na mojej trasie jest dość problematyczna. Cóż, nie można mieć wszystkiego, ale trzeba się starać jakoś pomyślnie rozwiązywać te kłopoty.
  11. WIFI. No, jest w pociągu, jednak jakość taka sobie. Często przerywa, trzeba sposobów na logowanie, bądź należy co 15 minut walczyć o neta, mając status gościa, ale... to tylko dodatek. I tak większość z nas ma swój własny, mobilny w smartfonach (jeśli się je posiada).
  12. Gniazdko z prądem. To mnie cieszy. Czasem niełatwo je zlokalizować, jednak po znalezieniu go, spełnia swą powinność.
  13. Promocje 30% taniej, 20% taniej, 10% taniej. Im wcześniej kupujesz bilet, tym tańszy. Dobra rzecz, jeśli można zaplanować podróż z wyprzedzeniem. Lubię to. :)
  14. Drzwi wejściowe są otwierane przyciskiem, przed wejściem wysuwa się dodatkowy schodek, dzięki czemu nie widzimy tej groźnej dziury pod pociągiem. Drzwi między wagonami także uruchomimy dotykowym guzikiem.
Zatem, widać, jak PKP IC przeszło na dobrą stronę mocy. Szeroki wachlarz udogodnień oraz krótszy czas podróży to dla mnie duże plusy. Pewnie, że czasem zdarzają się dziwne sytuacje typu: "Czekam na Dworcu Centralnym w Warszawie na odjazd pociągu i przez 60 minut nie rusza, a nikt nas nie informuje o przyczynie, po czym po 100 minutach od planowanego wyjazdu odjeżdżamy.", ale i tak lubię kolej. Często mawiało się, że PKP = Powolne Katowanie Podróżnych. Myślę, że obecnie, poruszając się nowymi pociągami, sekwencja ta przestaje znajdować uzasadnienie w większości przypadków. Pociągiem po Polsce - tak! Czuję pociąg do pociągów. :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz